Chociaż wirus od kilku miesięcy jest centrum zainteresowania naukowców, nadal wiele jego właściwości pozostaje zagadką (to, co wiadomo, opisałem tutaj). Wiadomo jednak na pewno, że główną drogą rozprzestrzeniania się wirusa jest droga kropelkowa – poprzez zawieszenie cząsteczek wirusa w miniaturowych kropelkach wydzieliny naszych dróg oddechowych, które znajdują się w wydychanym powietrzu. Stąd obowiązek noszenia masek na usta i nos, ponieważ materiał wychwytuje te kropelki i w ten sposób powinien ograniczać rozprzestrzenianie wirusa. Dowodem na przenoszenie wirusa w powietrzu jest sytuacja, która miała niedawno miejsce, kiedy po próbie chóru w USA 85% osób biorących udział w próbie zachorowało na infekcję COVID-19, mimo iż nie dotykali ani nie stali obok osoby zakażonej. Podobnie, po spędzeniu wieczoru w restauracji trzy rodziny spożywające posiłek przy sąsiednich stolikach zachorowały, prawdopodobnie z powodu zawieszonego w powietrzu wirusa.
Aby zrozumieć lepiej sposób rozprzestrzeniania się wirusa, trzeba przyjrzeć się drobnym kropelkom wody w wydychanym powietrzu. Kropelki te występują w różnych formach, od mikroskopijnych, które tworzą z powietrzem tzw. aerozol (mieszaninę płynu i gazu), po duże, widoczne gołym okiem krople. Cząsteczki wirusa obecne są we wszystkich formach kropelek, natomiast maski twarzowe zatrzymują tylko większe krople śliny obecne w oddechu. Oczywiście, liczba kopii wirusa w mikroskopijnej kropelce jest znacznie mniejsza, niż w dużej kropli. Naukowcy zastanawiają się, czy jest ona wystarczająca, żeby zakazić osobę, która ją wciągnie do swoich płuc. Jednak właśnie w związku z tą różnorodnością kropelek w powietrzu, opracowano zasadę dwóch metrów separacji – ma ona sprawić, że większe krople (zawierające dużo kopii wirusa), spadną (jako cięższe) na ziemię w pobliżu osoby chorej.
Kilka dni temu w piśmie Nature pojawiła się praca, w której autorzy zbadali obecność cząsteczek wirusa unoszących się w powietrzu w szpitalu w Wuhan (Chiny). Okazało się, że w oddziałach izolacyjnych oraz na salach pacjentów stężenie wirusa było niskie, natomiast było ono znacznie wyższe w toaletach oraz przebieralniach personelu medycznego.
Jednak to, że wirus może rozprzestrzeniać się drogą powietrzną nie oznacza, że zakaża w ten sposób. Wszystko zależy od jego zakaźności, mierzonej współczynnikiem R0. Współczynnik ten oznacza, ile osób średnio zakaża jedna osoba zakażona wirusem. W przypadku wirusa grypy R0 wynosi około 1,3, natomiast z dotychczasowych badań wynika, że dla COVID-19 wartość R0 mieści się w przedziale między 2 a 3. Jeśli porównamy to z odrą, dla które R0 wynosi… między 12 a 18, zauważymy, że wirus COVID-19 nie jest silnie zakaźny.
Z jakiegoś powodu obserwuje się jednak co pewien czas takie sytuacje, jak ta, którą opisałem na początku tego wpisu, gdy prawie wszyscy członkowie chóru zachorowali po próbie. Tłumaczy się to istnieniem osób, które są “superzakaźne”. Niestety do chwili obecnej nie umiemy zidentyfikować takich osób.